Nasza najmłodsza córeczka Helenka, to…
… dziecko szczęścia. Nie wiem jak to inaczej nazwać!
Bogu dziękujemy, że patrząc dziś – z perspektywy tygodnia – nic poważnego się nie stało. A było groźnie. Spadła na głowę z piętra na dół… i w schody. Karetka, masa badań, szpital, wiecie jak jest.
A teraz… Helena jak gdyby nigdy nic. Tylko ze szramą na głowie. Opuchlizna już zniknęła.
Dla mnie… dla nas… jest to trochę tak, że otrzymaliśmy ją na nowo. Drugi raz.
Dotarło to do nas jak stanęliśmy po wszystkim w miejscu, w którym spadła…
Bogu dzięki.
Bóg jest dobry. Wiemy to.
A my jeszcze bardziej pilnujemy tego małego kochanego szaleńca… 🙂